niedziela, 9 czerwca 2013

Biadolenie o Chopinie

Jako że mój to blog i w związku z tym mogę na nim pisać takie głupoty jakie mi się podoba, postanowiłam sobie pobiadolić. Na tak zwane tematy ogólne.Ponieważ i tak kompletnie nikt tego nie czyta, to mogę sobie pozwolić na mówienie dziwnych rzeczy. I tak nikt się nie zorientuje. Lecimy podpunktami, co się będę męczyć.
  1. Skończył się jeden z moich ulubionych blogów. Zawarte tam opowiadanie ciągnęło się już od dłuższego czasu, a ja zaglądałam do niego od jakiegoś pół roku. Bardzo szybko nadrobiłam zaległości i potem musiałam jak każdy pospolity zjadacz chleba wyczekiwać na następną część. A teraz skończyła się herbata. Trzeba iść poszukać nowej, albo nauczyć się w końcu robić własną. Jako, że blogger mi się wiesza, kiedy próbuje dodać tam komentarz za każdym razem jakoś mi to udaremnia, to uzewnętrznię się na ten temat tutaj. Dziewczyna pisała po prostu świetnie. Przyznaję bez bicia, że nie umiem rozpoznać dobrej literatury. Na to nawet moje cudowne okulary nie pomogą, (nawiasem, na moją wadę też już nie pomagają, powinnam iść do okulisty, ale wolę oszczędzać, bo a nuż zginę i nie będzie za co trumny kupić?). Za to potrafię wyczuć gdy coś jest złe. Ktoś mi nawet powiedział, że jestem czepialska(a góra lodowa to moja ulubiona postać z Titanica :D). Ponadto bardzo szybko się nudzę. U niej nie za bardzo miałam się czego czepić, ponadto nie rzuciłam tego w diabły, tylko dalej czatowałam na kolejną notkę, jak ten hycel na szczeniaczka. Zakończenie mnie rozczarowało, ale to może wynikać z tego, że jestem przyzwyczajona do fantasy, gdzie na końcówkę zwykła przypadać walna bitwa. A to akurat obyczajówka skrzyżowana z romansem była. Oczywiście romans nie do końca konwencjonalny. Pewnych rzeczy po prostu nie da się zmienić. Mam nadzieje że autorka jeszcze wróci do swoich postaci. Napisze jakieś sceny z życia, albo historie poboczne. I że może Emil się przewinie, bo było go zdecydowanie za mało.
  2. Uwaga spoilery do Heavy rain!! Wiem kto jest Zabójcom Origami. I od razu mówię, że nie Mars. Zresztą, gdyby był nim Mars to by było jednak zbyt dziwne. Wszystko wszystkim, ale to by było przegięcie. Szczególnie biorąc pod uwagę, że morderca działał od trzech lat, a starszy syn Ethana zginął tylko dwa lata wcześniej. Niemal do końca miałam nadzieję, że to będzie komisarz Black Nie cierpię go. Mam nadzieję, że po całej akcji dostał przynajmniej jakąś naganę. Biorąc pod uwagę, że Jaden niezależnie od rozwiązania ma przed sobą średnio-różową przyszłość, to by było zbyt okrutne, żeby temu palantowi wszystko uszło na sucho.
To na tyle. I tak nikt nie czyta, więc spoko. Niechaj Bor jasnolistny czuwa nad Wami, a mistrz Yoda kieruje Waszymi słowami. Hawk!
A ie poprawka. Magda tu zajrzała. Aż pójdę ją z tego powodu skomentować.

piątek, 24 maja 2013

Jak to Edward zmienił płeć. Analiza.

Przed państwem wampiry. Wszelkie podobieństwa do Zmierzchu były zapewne niezamierzone, ale tak jakoś ałtorcy wyszło.
adres
Wampiry tez potrafią kochać.



Było lato, pokłóciłam się z chłopakiem wybiegłam z jego domu na ulicę i wtedy stało się to.- Potrącił mnie samochód. Długo byłam w szpitalu, ale gdy obudziłam się nie byłam juz tą samą osobą, Byłaś kimś innym? Oj to musi być przykre. Ale miło że w ogóle byłaś, bo mogło Cie też nie być. byłam bardzo głodna, Raczej normalne, biorąc pod uwagę, że raczej nie karmią nieprzytomnych osób, a kroplówka jednak nie zapełnia żołądka. ale nie mogłam nic zjeść ani wypić- potrzebowałam krwi.... Instynkt Ci tak podpowiadał, bo normalny człowiek, tak od razu by na to nie wpadł. Zwłaszcza że normalny człowiek nie trawi krwi.
Na początku nie wiedziałam co mi jest, odkryłam, że jestem bardzo silna i szybka. Leżąc na szpitalnym łóżku? Umykałaś pielęgniarkom i podnosiłaś szafkę przy łóżku? W szpitalu miałam być jeszcze kilka dni. Pewnego dnia przyszedł do mnie lekarz i powiedział mi, że jestem wampirem, wybuchnęłam śmiechem mówiłam,że wampiry nie istnieją. Ale potem zaczęłam rozumieć dlaczego tak bardzo pragnę krwi. Czyli, że orientowałaś się, że potrzebujesz krwi, którą zwykły człowiek by zwymiotował, ale w wampiry nie wierzyłaś? Zamieszkałam z tym lekarzem nazywał się Jack - był fajny i pomagał mi się kontrolować, to właśnie on zamienił mnie w wampira, bo inaczej bym umarła . Był fajny sam z siebie, czy dlatego, że był wampirem. I nie, lekarz wampir wcale nie kojarzy mi się z carlislem  Bez niego nie wiem co bym zrobiła, teraz od tamtego zdarzenia minęły dwa lata mam 18 lat nazywam się Megan, a moi rodzice nie żyją. Ale dlaczego? Umarli na zawał jak się dowiedzieli, że nieletnia córka mieszka z dorosłym facetem, czy  to jakiś imperatyw, że wampiry nie mogą mieć rodziców. W ogóle wyczuwam pewien chaos w tym zdaniu. Gdyby się na nim opierać, to nasuwa mi sie wniosek, że jej rodzice nie żyją, bo ona nazywa się Megan. Krótsze zdania i więcej przecinków.
Dzisiaj się przeprowadzam. Staram się kontrolować i żywie swojego psa się krwią, którą dostałam on lekarza (jack)- to jakiś szyfr? Włącz lekarza, hasło "jack"? . Jestem bardzo szybka, silna i umiem czytać komuś w myślach. Żeńska kopia Edzia? jakby jeden to nie było dla nas niegodnych zbyt wiele. Na świecie żyją dwa rodzaje wampirów Ci "dobrzy", którzy nie jedzą ludzi, tylko wypijają im krew, a mięso sprzedają do zoo i Ci "źli" którzy zabijają ludzi i żywią się ich krwią, czyli to samo, tylko bez zoo  (Ja należe do tych dobrych [wujek pracuje w zoo i prosił o przysługę]).Wróćmy do przeprowadzki A kiedy przy niej byliśmy, bo chyba mi umknęła? ,kupiłam sobie małe mieszkanie w małym miasteczku które liczy kilka tysięcy mieszkańców. Musze dalej chodzić do szkoły, ponieważ przez ten wypadek i zmiane w wampira ominęłam aż cały rok w szkole, a chce w przyszłości prowadzić "normalne" życie , chodzi mi o to, że chce mieć prace. Jakby nie było całkiem rozsądne. Rozumiem, że to ten typ wampira, który zamiast palić sie na słońcu, tylko ładnie się błyszczy?
Dzisiaj mój pierwszy dzień w szkole, denerwuje się że ktoś zorientuje się, kim jestem, musze być ostrożna. Weszłam do klasy wtedy zobaczyłam go- ciemno włosego wysokiego chłopaka o brązowych oczach, Czułam jego krew, myślałam, że się nie powstrzymam. Był inny niż reszta, bo tylko jemu nie mogłam czytać w myślach. Czyżby Bella aż tak zmieniła image, że teraz biorą ją za faceta? Powiedział : 
-Edward, kiedy zdążyłeś  zmienić płeć?
-A wiesz, chciałem się do ciebie dopasować.
-Cześć jestem Evan, ty pewnie jesteś Megan tak ? Evan, Megan. Niemal się rymuje.
Ledwo co wydusiłam z siebie :
- tak. - uśmiechnęłam sie lekko. Nie chciałam się z nikim zadawać- bałam się.
Zadzwonił dzwonek, wyszłam ze szkoły. W drodze do domu usłyszałam jakieś kroki za sobą. Był to Evan biegł za mną. Przyśpieszyłam, nie chciałam z nim gadać, nie wiedziałam o czym. Pierwszy dzień w szkole. Nowi znajomi, nauczyciele. A ta nie ma tematu? Mogłabym mu uciec, ale nie mogłam,  Chce, ale boje się. bo by się dowiedział kim jestem. W sensie, że o tych szemranych kontaktach z zoo? Dogonił mnie.
- Cześć, czemu ode mnie uciekałaś, chce tylko pogadać, zaprzyjaźnić sie.
- Sorry, śpiesze się do domu- powiedziałam, pewna nadziei, że odpuści.
-Odprowadze Cie do domu.
Tylko nie to - pomyślałam. Gdybym była normalna na pewno bym się z nim spotkała, bo tak na prawde był przystojny. Niestety, żółte papiery aż zbyt jednoznacznie wystawały mi z kieszeni.
-Dobra.. I tak szliśmy razem do mojego domu odprowadził mnie i poszedł. Czemu Ona mu mów co robią i to w trybie dokonanym?
W mieście zaczęły dziać się dziwne rzeczy ginęli ludzie w dziwny sposób. Wiedziałam co się dzieje do miasta przybyli złe (źli) wampiry. Jeszcze nie miałam rzadnego starcia z wampirem, ale wiedziałam, że jestem silniejsza niż wszystkie inne wampiry Bycie główną bohaterką + 100 do siły. byłam wyjątkowa. Bycie główną bohaterką +1000 do wyjątkowości. Przez kilka tygodni uspokoiło sie wszystko i sama się sobie dziwię, ale zaczęłam spotykać sie z Evanem Wie, że w mieście grasują wampiry, jest od nich silniejsza, ale zamiast jakoś aktywnie przeciwdziałać, zajęła się chłopakiem, z którym nie chciała chodzić, bo się bała, że on się dowie, że ona jest wampirem. Nawet jak to sobie rozpisałam, to i tak brzmi głupio. kontynuujmy. stał sie on moim najlepszym przyjacielem, ale nadal ukrywam przed nim moją największą tajemnice. Więcej kropek, bo te zdania naprawde maja dziwny sens.Chociaż z krótszymi zdaniami byłoby chyba tak samo.  Evan również był wyjątkowy też inny niż wszyscy jego zapach krwi był inny, bardzo jej pragnęłam. Chciałabym żeby Evan był kimś więcej dla mnie, ale nie chce narazać go na niebezpieczeństwo. To Evan był wyjątkowy, czy jego krew?
Pewnego dnia spotkałam sie z Evanem tamtego dnia jakoś dziwnie się zachowywał. Chciał ze mną porozmawiać.
- Megan, - zaczął Evan. - wiesz, że jesteś bardzo piękną dziewczyną, nie wiem co bym bez ciebie zrobił- kocham Cię.
Tamtych słów najbardziej się obawiałam ,nie z tego powodu że go nie lubie, ale z tego że musiałabym wyznać mu prawdę , naraziłaby go na niebezpieczeństwo. Czemu akurat w tym momencie? Tyle go okłamywała, więc właściwie czemu nie może ciągnąć tego dalej?
-Evan, musisz wiedzieć, że ja....też ciebie kocham, ale życie ze mną nie będzie normalne, uwierz mi nie chcesz tego. O, jednak mu nie powiedziała. To po co był ten wywód wyżej?
-Chce tago najbardziej na świecie.. Też lubię ich ciastka!
Wtedy zostaliśmy parą. Nie było już żadnych wieści o ginących ludziach to musiało oznaczać że wampiry poszły gdzies indziej. Ale po co się w ogóle nimi przejmować. W końcu masz ważniejsze sprawy.
Z Evane bardzo mi się układało, naprawde go pokochałam, to było uczucie którego nigdy wcześniej nie odczuwałam. W sensie, chęć rozerwania mu tętnicy przy jednoczesnej chęci pozostawienia go przy życiu i ciągłe kłamstwa w żywe oczy? Niestety nasze szczęście nie trwało zbyt długo... Zadzwonił do mnie Evan : pomocy, pomocy jestem na starej stacji! -krzyczał przez słuchawkę. Na nic nie czekałam, ruszyłam w drogę dotarłam tam w pięć minut. Oczywiście od razu wiedziałaś o jaka stację chodzi. czy benzynowa, czy kolejowa. Taka telepatia między Wami. Ujrzałam przerażający widok, Evan leżał caly we krwi na ziemi. W sensie, że krew była na ziemi, a Evan w niej leżał? To sobie tylko koszule na plecach pobrudził. Podeszłam do niego, ale nagle poczułam mocny ból, wampir rzucił mną w ściane. No litości, wyostrzone zmysły, a drugiego wampira nie dała rady zauważyć?  Była to kobieta. Zdałam sobie sprawe, że musze walczyć, szybko podniosłam sie i rzuciłam się na nią. Może zamiast skakać jej na barana, po prostu ja uderz? Miałam dużo urazów ciężko było ją pokonać ale udało mi się. A podobno taka silna jesteś. Podbiegłam do Evana, był umierający. Wykrwawiał się już kiedy przybyła. Potem była ciężka walka. Nie wspominając o tym, że druga wampirzyca mogła go po prostu wziąć jako zakładnika, na co jako NPC była niestety za głupia, a on jeszcze żyje? Twardy jest. Wiedziałam że jedynym wyjściem będzie przemienienie do w wampira. Wziełam jego ręke i wbilam w nią swoje kły.. To już ten patent Edzia ze strzykawka był lepszy. Jeżeli on się tyle czasu wykrwawiał, to serce nie ma już prawie w ogóle krwi do pompowania, ergo hydraulika nie dział, a trucizna się nie rozejdzie. Evan krzyczał, łzy leciały mi po policzku, Łączyła się z nim w bólu. to był straszny widok. W sensie, że te łzy na policzku? Zaniosłam go do mojego domu, nadal był nie przytomny. Po kilku dniach obudził się.
-Co się stało ?! - krzyczał Evan. Ja tylko cały czas mówiłam przepraszam Cie, przepraszam Cię... To mógł chłopak być nieco zirytowany. Tu jakieś potwory, agonia, a zamiast wyjaśnień w kółko przepraszam. Jak katarynka.
Powiedziałam mu, że jestem wampirem i że zaatakował go inny wampir i że on teraz tez nim jest, mówiłam że nie miałam innego wyjścia, bo inaczej by umarł. Evan zrozumiał mnie i mi wybaczył. Ewentualnie stwierdził, że nie należy się kłócić z wariatami i zadzwonił po panów z kaftanem. Nauczyłam go wszystkiego co wiem o wampirach, a przede wszystkim nauczyłam go kontrolować swoje pragnienie do krwi. Polujemy tylko na zwierzęta.
Minęło już kilka lat, ja i Evan tworzymy świetną parę, parę wampirów. Bardzo się kochamy, mamy córeczkę, Ponieważ to Evan był tu Bellom, to pewnie on te małą urodził. i mieszkamy razem z Rose-wampirzycą, którą poznałam na polowaniu.... Tak ogólnie to, to bardziej przypomina streszczenie niż opowiadanie.

Jak to Draco poznał Ginny. Analiza.



 Zabawa z analizami zaczęła mi się podobać, więc powrzucam ich tui trochę. Dzisiaj o tym jak Draco poznał Ginny, czyli Harry jest zły, a Ron nie ma prawa decydować.
adres
http://ginny-i-draco.blogspot.com/2013/02/rozdzia-2.html

Prolog.

- Harry ! Harry , jak ty tak możesz ?!
- Ależ Ginny , ja nie ...
- Ty ... Jak mogłeś !!! No właśnie? Jak można stawiać spacje przed znakami interpunkcyjnymi? No jak?
- Ginny , ja naprawdę ...
- To KONIEC !  Nie trzeba się od razu tak unosić. Wystarczy nie wciskać tego podłużnego guzika na klawiaturze.
- Ginny ...
- KONIEC !
Ginny wyszła z Pokoju Życzeń . Nie mogła tego zrozumieć . Jak on mógł ? Normalnie, palcem wciskał i pojawiała się spacja. Nagle zobaczyła Malfoya . Wyskoczył zza winkla, coby ją zaskoczyć.
- Malfoy ? Co ty tu robisz ? - Zapytała .
- Usłyszałem twoją kłótnię z Potterem . - Wyjaśnił . - O co chodziło ? Pytanie za sto punktów. Jesteś wściekła i widzisz faceta, który Cię nie znosi i traktuje jak śmiecia. Co robisz?
- On ... - Ginny spojrzała na podłogę . - On ... Zakochał się w Cho Chang i ... Są już parą . Tak, spowiadasz mu się ze swoich problemów, żeby miała z czego szydzić.
- Och , Ginny ... On taki jest ... Woli tą całą Chang ... A to ty jesteś milsza , ładniejsza i po prostu LEPSZA . Spacje się chyba Draconowi na mózg rzuciły. Innego wyjaśnienia tej transformacji nie widzę.
Ginny uśmiechnęła się .
- Naprawdę ? Bo biorąc pod uwagę, że Ty to mówisz, to musi być wstęp do czegoś naprawdę wrednego.
- Tak . Przecież dobrze to wiesz .
- Ale ... Malfoy , ty ... Ty chyba nie ... Zamieniłeś się na umysły z Nevillem?
- Tak, mi też jest przykro .
Nagle usłyszeli jakieś kroki .
- To pewnie Filch . Lepiej uciekać . - Powiedział Draco .
- No tak ... To pa .
- Pa . Teletubisie robią papa!
Ginny ruszyła w stronę Pokoju Wspólnego . Była zdziwiona , ale i szczęśliwa . Nie wiedziała co o tym myśleć . Nie dziwie jej się. Dziewczyna z tego co pamiętam niegłupia, więc fakt, że Draco jest pod wpływem Imperiusa musiał dać jej trochę do myślenia.

Rozdział 1. ~ Zakazany Las

Ginny wiedziała , że Draco jest dla niej idealny. Poznała to po sposobie w jaki ją bluzgał przez te wszystkie lata. Ale co na to Ron ? Przecież Draco jest jego wrogiem numer 1.  I to całkowicie bez powodu. A liczby w tekście literackim pisze sie słownie. Ale ... Czy to od Rona zależy z kim będzie chodzić ? Nie . Czy to Ron decyduje co będzie robić , a czego nie ? Właściwie nie, ale jakby nie było jest Twoi starszym bratem i się o Ciebie martwi, ale kto by się tym przejmował. Oczywiście , że nie . No właśnie . Więc o co chodzi ? Może być z Draco . Nikt jej nie zabroni . Nikt . Z wyjątkiem zdrowego rozsądku. Ale ten z kolei chyba gdzieś wyjechał, żeby nie widzieć tego co się dzieje.
                                                                        ***
Następnego dnia była środa . Co było kluczowe dla fabuły. Ginny poszła na lekcję . Na przerwie zobaczyła Hermionę .
- Ginny !
- Co ?
- Malfoy kazał ci to przykazać . - Podała jej małą karteczkę . Odkąd Hermiona robi za listonosza? I słucha rozkazów Dracona?
- Malfoy ? A ... Dzięki .
Usiadła i upewniła się czy nikt nie patrzy . Rozwinęła kartkę i zobaczyła że była biała, ta kartka oczywiście, na niej napisane :

                                                                 Ginny !
Przyjdź dziś do Zakazanego Lasu . Ale bądź sama . O 22:00 .
 Draco

Gryfonka zdziwiła się . Draco chce się z nią spotkać w ZAKAZANYM LESIE ? O co mu chodzi ? Gdyby to był normalny Draco, to całkiem prawdopodobne, że o nic miłego. Być może nawet próbowałby Cię zabić. W końcu jaki ojciec taki syn.
"Ale ... Pójdę . Pokażę mu , że się nie boję . W końcu ... Jestem Gryfonką . Nie boję się . Zawsze miałam takie dziwne wrażenie, że głównymi cechami Gryfonów nie są odwaga i honor, ale głupota i brak wyobraźni.

                                                             ***
Była 21:50 . Ginny szykowała się na spotkanie z Draco . Po cichu wyszła z dormitorium . Ale w Pokoju Wspólnym czekała ją niemiła niespodzianka . Siedzieli tam Ron i Hermiona .
- Ginny ? Co ty tu robisz ? - Ron wyglądał na zdziwionego . Jakby nie było, mieszka tam.
- Ja .. Ja ... Muszę gdzieś iść .
- Przecież wiesz , nie wolno wychodzić z Pokoju Wspólnego tak późno . - Powiedziała Hermiona .
- I co z tego ?
- To , że nie możesz iść .
Ginny nie miała zamiaru jej słuchać i wyszła . I żadne z nich nie poszło za nią, żeby dowiedzieć się co jej odbiło? Ani odpowiedzialna i zaprzyjaźniona z niż Hermiona, ani jej starszy brat? Ruszyła w stronę Zakazanego Lasu . Biorąc pod uwagę, że była w wieży, to chyba przez okno. W końcu była blisko . Brzmi jakby szła przez tydzień. Zobaczyła Draco . Machał do niej . No bo po co uważać, żeby nauczyciele ich nie zobaczyli. Brakuje jeszcze tylko flar dymnych.
- Chodź . Wyjaśnię Ci po co tu jesteś, gdy będziemy w jakimś naprawdę niebezpiecznym miejscu i już nie będziesz mogła uciec.
Weszli do lasu . Było tam mrocznie . Strasznie . Idealne miejsce na randkę.
- Więc ... - Zaczął Draco . - Ostatnio dużo czasu spędzamy razem ... Chodzi o tę rozmowę, w której każde miało po pięć kwestii? Odkąd zerwałaś z Potterem ... I mam pytanie ...
- Tak ?
- Wiesz ... Będziemy parą ? Wiecie, ja aż do teraz miałam nadzieję, że on ją prowadzi jako ofiarę dla Czarnego Pana i że gdzieś tam będą się czaić Śmierciożercy. Ale właściwie to jest gorsze.
Ginny otworzyła szeroko oczy . Nie mogła w to uwierzyć . DRACO MALFOY , kiedyś jej największy wróg zapytał czy będą parą ? Też bym nie uwierzyła. A ponieważ jestem dobrym człowiekiem, to natychmiast powiadomiłabym najbliższy szpital. Psychiatryczny.
- Ja ... Oczywiście !
Wyszło jej to trochę za głośno . Tak naprawdę to zawsze była zakochana w Draco . Lubiła jak ktoś ją poniża. W Harrym też, ale tak mniej , ale Harry ... On był teraz z Cho . Draco jest napewno inny niż Harry . Lepszy . W końcu Harry nigdy nie traktował Cię jak śmiecia i nikt z jego rodziny nie próbował przywołać Voldemorta kosztem Twojego życia, a bez tego, jak wiadomo, ani rusz.
- Serio się zgadzasz ?
- Tak ...
Nagle usłyszeli kroki .
- Ginny , uciekamy !
Zaczęli uciekać w las . Już pewnie nawet się zgubili .
- Draco , gdzie jesteśmy ? - Zapytała przerażona dziewczyna .
- Nie wiem ... Zgubiliśmy się . Może jednak miałam rację i on zaprowadził ja w ten las, bo tam Czaja się Śmierciożercy, a to wcześniej, to podpucha była?
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak ? Podobało wam się ?  Mam być szczera?

Elfka z wąsami, czyli kolejna analiza.



 Postanowiłam znowu coś zanalizować. Tym razem skrzywdzono LotR.
adres



http://legolas-i-elaris.blog.onet.pl/2010/04/16/




  Był słoneczny poranek w Rivendell. Cały dom powoli budził się po nocnych zabawach, lecz jedna osoba nie spała- Elaris, wnuczka Erlonda Chyba nie dość dokładnie przeczytałam LotR i Silmalirion, bo o niej nie słyszałam. Siedziała samotnie na skale, wpatrując się we wschodzące słońce. Smukła, wyprostowana postać w zielonych spodniach do jazdy konnej, brązowej bluzce wiązanej na rzemyk, dopasowanej do talii, płaszczu- podarunku pani Galadrieli i bryczesach.  To w co była ubrana jest oczywiście kluczowe dla późniejszej fabuły? W ręce trzymała rzeźbiony łuk nie ważne jaki naciąg, jaki typ, czy był może refleksyjny, rzeźbienia się liczą, a u pasa przypięty miała miecz. Największą uwagę przyciągała jednak twarz dziewczęcia. Czarne, długie do pasa i proste włosy splecione miała w warkocz przewiązany rzemykiem. Na tej twarzy? No to rzeczywiście musiało przyciągać uwagę. Choć właściwie, skoro Legolas mógł przyjaźnić się z Gimlim, to może któryś z synów Elronda ożenił się z krasnoludką? Jej twarz była skupiona, czarne oczy zapatrzone w lazurowe niebo, czerwone, pełne usta ściągnięte w prostą linie doskonale kontrastowały z jej porcelanową wręcz białą cerą. Niedokrwistość się leczy. Opodal pasł się śnieżnobiały koń. Do siodła przypięty był kołczan pełen strzał i harfa. To po diabła brała łuk, jak i tak nie, żeby móc strzelić musi dobiec do konia?
- Elaris! Elaris!- ten głos poznałaby wszędzie. To Legolas, jej najlepszy przyjaciel, wrócił w końcu.Szybko zbiegła z góry i padła w ramiona dawno niewidzianego przyjaciela. Ktoś jeszcze stał w cieniu za elfem. Glorofindel- jej przyjaciel oraz powiernik tajemnic i Gimli stary, poczciwy krasnolud I też pewnie przyjaciel. Skoro tylu ich w tym akapicie. Po przywitaniu przyjaciele udali się do domu na śniadanie.
Popołudnie mijało jej szybko. W sensie, że oni to śniadanie po południu jedli? To się chyba obiad nazywa. Spędziła je w towarzystwie przyjaciół, od których usłyszała najnowsze wieści z dalekich stron. Bo Elrond był całkowicie odcięty od informacji. Leżeli tak we czwórkę na trawie Już widzę Gimliego podziwiającego chmurki, gdy nagle pojawiła się nad ich głowami postać mistrza Erlonda. Podszedł ich po cichu skubany.
- Elaris, moje dziecko nie zamierzasz przebrać się na wieczorną ucztę powitalną? Wystąpisz na niej w bryczesach?- zapytał. Dziewczyna i jej towarzysze poderwali się na te słowa wszyscy, bo w końcu nie będzie się przebierać w samotności, a elfka odpowiedziała:
- Dziadku jeszcze zdążę.- po tych słowach zebrała łuk , kołczan i pobiegła do domu, Skoro zdąży, to po co się śpieszy? zostawiając czwórkę elfów na polanie. Gimli gatunek w międzyczasie zmienił. Wpadła do pokoju ,rzuciła broń w kąt i pobiegła do łazienki. Rozebrała się i weszła do wanny z gorącą wodą.  Cały czas rozmyślała o usłyszanych wiadomościach i  ile jeszcze jej nie powiedzieli, bo dziadek musiał się wtrącić. Po co on jej przypominał o tej uczcie w ogóle. Co tam jakaś uczta i fakt, że zamiast zajmować się przygotowaniami musiał po nią pójść. Traciła tylko czas na przygotowania. Wyszła z wanny, opatuliła się ręcznikiem i pomaszerowała do szafy. Otworzyła ją z łoskotem i zaczęła przerzucać suknieA tak marudziła, że traci czas na przygotowania. W końcu trafiła na tę jedyną. Czarną, długą do ziemi, z rozszerzanymi rękawami-ulubioną suknie Legolasa.- Dlaczego o tym pomyślałam No pojęcia nie mam, oświeć mnie. - przebiegło jej przez głowę. Do tego wybrała czarne pantofelki na niskim obcasie, ciekawe czy u elfów były szpilki? żeby nie być wyższą od Niego. Znów On- pomyślała-,czemu ciągle o nim myślę? Ile ona ma lat? Ubrała się i podeszła do toaletki, aby uczesać włosy. Upięła je w kok i zapięła srebrną spinką w kształcie liścia, prezencie od przyjaciół, gdy wyjeżdżali ostatnim razem. Bo oni tak co chwilę wyruszają pokonać Saurona, albo w ogóle Morgota. Wyjęła ze szkatuły oznakę swojej godności- biały diament na srebrnym łańcuszku- prezent od Erlonda. Tak przygotowana usiadła w fotelu i zaczęła czytać księgę, którą dał jej Erlond. Zamiast pójść i porozmawiać z nimi, do czego przed chwilą było jej tak śpieszno.
            Z zamyślenia wyrwało ją pukanie do drzwi. Wstała i otworzyła je na oścież .Na progu stali jej przyjaciele.
- Myśleliśmy, że nas nie wpuścisz słonko- powiedział Gimli. Słonko. Gimli. Nie mam więcej pytań.  Elaris uśmiechnęła się i odrzekła:
- Przepraszam, zaczytałam się, zamiast pójść do Was i jeszcze porozmawiać. W końcu mogliście tylko zginąć na tej wyprawie.
- Pięknie wyglądasz Elaris- powiedział Legolas, który nie mógł oderwać wzroku od dziewczyny, a potem zaczerwienił się i spuścił wzrok Nie żeby miał kilkaset lat i zachowania typu dziewica już dawno za sobą. Chyba że cierpiał na syndrom Edzia ze Zmierzchu. Ta tylko uśmiechnęła się i wzięła elfa pod rękę.
-Jaki on kochany.- pomyślała. Jakie to słodkie.
Na Sali czekali już goście i mistrz Erlond. Gdy przekroczyli próg Sali rozmowy ucichły i oczy wszystkich skierowały się na grupę przyjaciół. A w szczególności na nią. Ogólny zachwyt wzbudzał Elaris, promieniejącą szczęściem. I z splecioną w warkocz brodą. Gdy dziewczyna przechodziła między stołami do swojego miejsca u boku dziadka wszyscy schylali głowy, chcąc ukryć zdegustowanie faktem, że Elrond nie zafundował wnuczce depilacji przed ucztą, a ona odpowiadała lekkim skinięciem. W końcu doszli do stołu, Legolas i Gimli zaczęli sprzeczać się, o to kto ma usiąść u boku Elaris. Wiedzieli, bowiem, że miejsce u jej drugiego boku zarezerwowane jest dla Glorofindela . Z tekstu jak dotychczas wnioskowałam, że to jest tuż po wojnie o pierścień, bo Elrond bardzo szybko się ewakuował (nie jestem pewna, czy nie zrobił tego jeszcze podczas wojny), to z kolei brzmi, jakby od dłuższego czasu sytuacja się powtarzała, a przecież Legolas i Gimli przed wojną praktycznie się nie znali. Kiedy to się właściwie dzieje?
- Kochani, usiądźcie w końcu.- poprosiła Elaris, zaśmiewająca się z przyjaciół do rozpuku. Ona była ponad takie wygłupy.
-Gwiazdeczko, musimy najpierw ustalić, kto ma dotrzymać ci towarzystwa.- powiedział Gimli- Ja na pewno ci nie ustąpię Legolasie.- dodał zwracając się do elfa.
- Gimli, ty zawsze siedzisz przy Elaris, choć raz pozwól mnie. Od kiedy Gimli jest częstym gościem u elfów? Niedokładnie przeczytałam Władcę? - poprosił Legolas, czerwieniąc się jeszcze bardziej, gdyż napotkał na wzrok elfki, która się mu przyglądała.
-No dobrze.- odburknął Gimli, widząc jak elfka patrzyła na Legolasa. – Ja usiądę naprzeciwko będę mógł przyglądać się jej przez całą ucztę.- dodał uśmiechając się szeroko, do dziewczyny. Gimli leciał na jej brodę.
Przysłuchując się tej rozmowie Elaris i Glorofindel śmiali się do rozpuku. W końcu nie ma to jak wyśmiać kogoś kto Cię, nieudolnie, bo nieudolnie, ale podrywa. W końcu Erlond powstał i rozpoczął ucztę od powitania elfów, którzy wrócili z patroli, a następnie życzył wszystkim miłej zabawy. To oni wszyscy musieli czekać i się przyglądać, jak Ci dwaj się kłócą? Po zakończonej uczcie wszyscy przeszli do drugiej sali, zwanej przez, Elaris salą kominkową. Na środku znajdował się ogromny kominek, niestety, ponieważ stał na środku i nie było ściany w której można by umieścić przewody kominowe, strasznie dymił i kopcił, wokół którego wachlarzem rozłożone były fotele, obijane czerwonym atłasem z drewnianymi oparciami. Północną ścianę pokoju zajmowało ogromne okno.  Przy oknie rozłożone były fotele, które zajęli nasi bohaterowie i od razu pogrążyli się w rozmowie.

czwartek, 23 maja 2013

Marchen II

We wcześniejszym poście wspomniałam, że bardziej od samej muzyki interesuje mnie w tym wypadku grafika. Otóż Marchen dorobił się sporego grona fanów. Zresztą, sama grafika okładki płyty niezwykle mi się podoba. Ale ja mam dziwny gust.



 W internecie można znaleźć multum fanowskich artów (i nawet kilka fanficków). częstym wymyślonym przez fanów motywem jest związek Elizy i samego Marchena (Eliza w wersji oryginalnej jest lalkom i wygląda na jakieś 12 lat)
Częsty jest tez motyw martwych księżniczek. czasami jest to śmierć dosłowna, czasami jest to jakiś symbol umieszczony na w tle, bądź atrybut
Przyznaje bez bicia, że lubię takie klimaty.Mrok, śmierć, zemsta szaleństwo.  Z tego samego powodu spodobała mi się gra Alice Madness Return, ale to już inna bajka.
Wiem że miało byżćco najmniej pół strony tekstu, ale tym razem po prostu chciałam zaprezentować grafiki, więc nie ma powodu żeby się jakoś specjalnie rozpisywać.

Marchen, Sound horizont

Tym razem trochę o muzyce, ale w gruncie rzeczy o grafice inspirowanej tą grafikom.
W roku 2000 grupa Sound horizont wydała płytę o wdzięcznej nazwie "Marchen". Chodzi oczywiście o typ bajek.
Utwory zawarte na płycie są ze sobą powiązane. Każdy z nich opowiada bajkę (mniej lub bardziej znaną) lub opowieść wywodzącą się z niemieckiej kultury ludowej. Każda z opowieści prezentuje inny grzech główny. Słowo "Marchen" spełnia dwie funkcje. Z jednej strony charakteryzuje opowieści, z drugiej jest imieniem głównego bohatera. Tytułowy Marchen ma za zadanie dać pokrzywdzonym (mogłabym napisać, że po prostu zabitym, ale jakby nie było cześć bohaterek potem się budzi, czy też zmartwychwstaje) szansę zemsty. On i towarzysząca mu lalka Eliza (Elise) wskrzeszają, czy tez przywołują dusze dziewcząt (pokrzywdzone są zawsze płci żeńskiej) i pomagają im zabić. Śmierć każdej z nich była spowodowana przez jeden konkretny grzech.
Powiem szczerze, że sama muzyka średnio mi się podoba. Głosy księżniczek są zbyt wysokie, melodia jakaś taka... sama nie wiem. Z cyrkiem mi się kojarzy. Bardzo podoba mi się za to sam pomysł (jakby ktoś jeszcze nie zauważył, to ja lubię bajki). Kolejna reinterpretacja baśni, ale nie tylko tych powszechnie znanych. Klamrę stanowią Pieśń Zmierzch i Pieśń Świtu, które są opowieścią samego Marchena (nie mam pojęcia czy to prawidłowa odmiana.
Lista utworów (zaznaczam że to moje tłumaczenie tytułów.):
  •  - Pieśń Zmierzchu
  •   - Czarownica na stosie (w oparciu o "Jaś i Małgosia")
  •  - Zajazd czarnej gospodyni  (na podstawie "Człowiek z szubienicy")
  •   -Dziewczyna w szklanej trumnie. (w oparciu o "Królewna Śnieżka")
  •   -Stara i nieużywana studnia odgradzająca życie od śmierci. (na podstawie "Frau Holle")
  •   - Dziewczyna śpiąca w Różanej wieży. (w oparciu o "Śpiącej Królewnie")
  • - Zamek błękitnego markiza (na podstawie "Sinobrodego"
  •   - Ukrzyżowana Świętość (na podstawie "Fräulein Kummernis")
  •   - Pieśń Świtu

środa, 22 maja 2013

Analiza to piękne imię, każdej pasuje dziewczynie



Tym razem postanowiłam się pobawić. Prezentowałam wcześniej blog Kalevatar i Pigmejki. Postanowiłam spróbować sił w praktykowanym przez te dwie rzemiośle. Od razu mówię, że robię to po raz pierwszy, więc diabli wiedzą co z tego wyjdzie. No ale, ciekawa jestem jak to jest.
Adres bloga

Ayano ma szesnaście lat, a jej ojciec jest łowcą wampirów.Praktycznie nikt w nie nie wierzy. Ale są małe dowody na to ,że istnieją. Małe to znaczy jakie? Wielkości pięciolatka? Ayano przeprowadza się z ojcem do małej wsi, gdzie podobno grasują krwiopijce. Nie żeby w małej wsi szybko się krwiopijcom skończyło jedzenie, więc nie opłaca się im właściwie tam siedzieć. No chyba że to jakiś odłam Cullenów. Dziewczyna trafia do szkoły, w której poznaje nieziemsko pięknego chłopaka i się w nim zakochuję. Dzięki za streszczenie fabuły na samym początku. Na jej pech, I na psa urok okazuję się ,że to wampir...

Sasuke, ma 116 lat. Chociasz wygląda na nastolatka... Ten wielokropek buduje dramatyzm? Jest wampirem, w którym zakochuje się Ayano.  Sasuke to wampir czystej krwi. Uczęszcza na prawie te same zajęcia co córka łowcy wampirów. Latają za nim wszystkie dziewczyny. Jego ulubiona grupa krwi to : 0. Jest bardzo żadka... To niech się przeżuci na AB. Może będzie gęstsza. Przeważnie mają ją dziewczyny. O takim uwarunkowaniu genetycznym jeszcze nie słyszałam. Ma dar czytania w myślach, co trochę jego braci denerwuje. I u mistrza Yody nauki pobiera.

 Hej ! Jestem Ayano, i właśnie idę do szkoły… Jest październik… połowa. Ale nie to ,że byłam na wagarach ?! Nie dawno co się przyprowadziłam tu taj Co oznacza taj? Jakiś środek transportu, którym przyjechała? na wieś. Jest całkiem przyjemnie… No… gdyby tylko nie było tej holernej mgły, to by było wspaniale Nie zazdroszczę. Nie wiem co prawda co oznacza „holerna” ale nie brzmi to bobrze.  ! Mój ojciec jest łowcą wampirów, i przyjechał je tu poskromić. Ehh… mam nadzieję ,ze rok w tej szkole nie będzie nudny… Tatuś będzie mordował i ryzykował życie, rzeczywiście, może to być na dłuższą metę trochę nudne. Ojciec mi kazał nosić mi przy sobie pistolet na wampiry. Noszę go pod spudniczką. Pomijając błąd ortograficzny, lufa Ci nie wystaje?Ale wracając do drogi, i właśnie stoję przed tą nową szkołą. Dobra… jest spox, ale dlaczego te dziewczyny… no ta to ma opcasy, że się dziwię czemu jeszcze nóg nie połamała… Opcasy to jakieś schorzenie wykrzywiające nogi?  O, a tam te gadają o jakimś przystojnym kolesiu… Eh… dziwne są.Święta racja, turpizm zawsze w modzie, o przystojnych nie ma co gadać.  Dobra, idę już na lekcje, bo nie wiem jak reagują na spóźnienia tutejsi nauczycielowie. Też nie wiem jak reagują nauczycielowie. Za to mogę podpowiedzieć, że nauczyciele zazwyczaj się denerwują
 Szybko pobiegłam na górę, i weszłam do klasy. W środku pomieszczenia, było tylko kilka osób. Parę dziewczyn, i kilka chłopaków płeć zmienili? . Usiadłam na wolnej ławce. Rozglądnęłam sie po klasie. Dziewczyny, jak to dziewczyny… Ciągle coś plotkowały, więc nie są w moim typie. Bo Ty takie małomówne wolisz? A blondynki czy rude?  Kilka chłopaków… i jeden nieziemsko piękny. Nieziemsko piękny kto? Chłopcy i kto? Kot? Opos?  Czy ja śnię ? Ale na pewno już ma dziewczynę…  No tak, koleżanki jak rozmawiają o przystojnym chłopaku, be, ale ona może się zagapić jak cielę w malowane wrota.
(opowiada Sasuke)
Do klasy weszła jakaś dziewczyna. Normalnie była ubrana… I piękna. Odprowadziłem ją wzrokiem do ławki, i podsłuchałem o czym myśli. Wcale nie kojarzy mi się to ze Zmierzchem. Wcale. Byłem pewny, że o tym, jak mnie poderwać. Zupełnie jak każda dziewczyna w tej wsi… Nie ma to jak skromność. Ale nie. Oj, smuteczek. W myślach tylko powiedziała ,że jestem nieziemsko piękny, i że na pewno mam dziewczynę… No bo po co się wysilić, skoro można przepisać, to co jest akapit wcześniej. Ciekawe jak się ona nazywa ? Yoda mistrz atakuje.  Jest nieco spokojniejsza od innych dziewczyn.Poznaje to po sposobie w jaki weszła do klasy. No i  bardzo chciał bym wiedzieć, jaką ma grupę krwi… Mam nadzieję ,że 0. Bo ta jest moją ulubioną grupą. Patrzę na nią narazie kątem oka… Oho… nauczyciel wchodzi.
(opowiada narrator)
 Do klasy weszła nauczycielka od biologi. Przywitała się z młodzieżą, i usiadła za biórkiem nauczyciela. Kto by pomyślał? Byłam pewna, że woźnego. Swoją drogą czym jest "biórko"? Upierzonym biurkiem?. Wyjęła dziennik, i zaczęła sprawdzać obecność. Wyczytała kilka osób.
-Ino
-Obecna.
-Hinata
-Obecna.
-Naruto
-Obecny.
-Sasuke
-Obecny
-Karin
-Obecna ! – rozległ się piskliwy głosik. Ayano aż się wzdrygnęła.No i wiadomo kto będzie złą rywalką. Ta zła musi być w każdy sposób gorsza. Pani profesor wyczytała jeszcze kilka imion, A nie dało się w ten sposób streścić wszystkich imion, czy te czytane na początku wnoszą coś do fabuły? i wreszcie nadszedł czas na… Werble proszę, Jej Wysokość zostanie przedstawiona.
-Ayano
-Obecna.-rozległ się anielski głos dziewczyny. Sasuke spojżał na nią. Na jej twrzy widniał uśmiech. Namalowała go sobie na niej, czymkolwiek ta twrz jest i jak się ją odmienia. Serdeczny uśmiech. Kiedy minęło kilka lekcjii, wszyscy zeszli do stołówki.Co ma jej uśmiech, do stołówki?
(opowiada Sasuke)
 Razem ze swoimi braćmi-wampirami, którzy byli w moim wieku, usiadłem w kącie stołówki, i przypatrywałem się Ayano. Itachi, Pein, Konan, i  Deidara to moje rodzeństwo. Podziwiali mnie, jak wpatrywałem się w tą „nową”. Bo wpatrywanie się to trudna czynność jest. Oni tak nie potrafią, to przynajmniej chcą sobie popatrzeć, jak ktoś inny to robi.
-E, Sasuke. Spodobała Ci się, co ? Zapytał niezidentyfikowany rozmówca.
-Kto to taki ? – spytała Konan, która też patrzyła na granatowłosą.
-To Ayano, nowa dziewczyna w mojej klasie. Odpowiedział niezidentyfikowany rozmówca
-Spoko laska. Próbowała Cie poderwać ? – wtrącił się Itachi.
-Nie. W myślach powiedziała tylko „Nieziemsko piękny, na pewno ma dziewczyne…”. Ile razy padnie jeszcze ten tekst? Jest inna niż pozostałe dziewczyny. Wyróżniają ją trzy metry wzrostu i wąsy? Bo jak na razie to nic specjalnego nie zrobiła.
-No to ja idę ją zwabić…- powiedział Deidara, i podszedł do Ayano.
(opowiada Ayano)
 Jakiś nieznajomy blądyn do mnie zmierzał. Też był nieziemsko przystojny… zaraz ,zaraz… On ma trochę czerwonego w oczach… Czy to… czy to WAMPIR ?!Albo to, albo szkła kontaktowe. Ciekawe co jest prawdopodobniejsze?  Najwidoczniej tak ?! Przełknęłam ślinę. Podszedł do mnie jak gdy by nigdy nic. A powinien po drodze tańczyć? Czy rzucić się na nią i przegryźć gardło przy wszystkich zgromadzonych na stołówce uczniach?  Oparł się o stolik przy którym siedziałam.
-Hej mała, masz dzisiaj wolny wieczór ?No po prostu mistrz podrywu w akcji.
-Czy my się znamy ? Eh… Już ta godzina… Muszę iść na lekcje. Nara ! Sztukę spławiania, to ma w jednym paluszku. Cóż za przebiegły wybieg.
Nie czekając na odpowiedź, opóściłam stołówkę. Udałam się do damskiej łazienki. Teraz miałam mieć ostatnią lekcję- WF. Poprawiłam swoje włosy i wyszłam. OK. Spotkała wampira. Całkiem inteligentnie uciekła. I poszła poprawić włosy. W końcu wampir nie może zobaczyć jej rozczochranej. Jeszcze się w niej nie zakocha i co wtedy? A na to, żeby powiadomić ojca to już nie wpadła. W końcu to tylko łowca wampirów.
(opowiada Sasuke)
 Deidara wrócił do stolika, przy którym z nami siedział. Miał taką minę, jakby mu dziewczyna dała kosza… A właśnie. Przed chwilą mu przeciesz go dała. Tak, uświadom nam to, bo nikt, nie zauważył. Chyba że to miał być komizm i ironia. Spławiła go.
-Deidara… ty to pasz doła… Ale, że co? Bo chyba nie rozumiem.
-Konan, a może ty byś spróbowała tak poderwać Peina ???
-Zamknij się ?! Ona się jego pyta czy ma się zamknąć?
-Więc jest ostra. Idioto, nie zapytałeś się jej, o grupę krwi ?! Bo to wcale nie byłoby dziwne.