środa, 15 maja 2013

Jak zerżnąć coś bezsensownie z Disneya, czyli dwie Śnieżki. II





Była jedna Śnieżka, to teraz bedzie druga. Dziś  "Snow white and huntsman".  O odtwórczyni głównej roli, pannie z drewnianą twarzą, nie ma raczej zbyt dużo do powiedzenia. Jej niesamowite zdolności aktorskie, znane także, jako niedowład szczęki, znane są chyba wszystkim. Nie ma, co dalej o tym mówić, trzeba się udać do specjalisty. Może jakiś protetyk, albo neurolog?
Znacznie ciekawszą postacią jest tu królowa. W wersji pierwotnej przedstawia się ją, jako bezsensownie złą, głupią, próżną i naiwną (sądzę, że serce sarenki czymś tam, na przykład wielkością, różni się od ludzkiego, a ona jakby nie patrzeć była wiedźmą i jakieś podstawy powinna znać). Na domiar złego często jest też brzydka (czego już ogóle nie potrafię pojąć, lustro cały czas kłamało jej w żywe oczy i od tak sobie, w przypadku Śnieżki ujawniło prawdę?)
Tutaj królowa jest postacią z krwi i kości. Wiele w życiu przeszła i zamiast godzić się na wszystko, co ją spotykało, nauczyła się radzić sobie, wykorzystując to, co ma. Zaznała okrucieństwa, więc jest okrutna. Z całej siły walczy o to, co udało się jej zdobyć. Jej dbałość o pozycję najpiękniejszej jest w pełni zrozumiała. W końcu twarz to obok magii największe źródło jej siły. Choć szczerze mówiąc nie rozumiem o co ta kobieta tak się martwiła. Może po prostu ma taką wadę wzroku, że właściwie nie wiedziała jak pasierbica wygląda? No bo popatrzcie sami. Jak ktoś taki

Mógł odebrać tytuł najpiękniejszej komuś takiemu

Coś się komuś pomyliło i to bardzo.
No i jest jeszcze wspomniany wcześniej wróbel. Scena w której wystąpił zabiła we mnie wszelkie resztki sympatii do Śnieżki (to co jeszcze się ostało, zostało zniszczone w scenie konnej przejażdżki nad morzem. No bo przecież przetrzymywana latami w zamknięciu dziewczyna nie miała żadnych problemów z jazdą konną. Oczywiście). Narrator oświadcza, że dziewczynka jest niezwykle dobra i niewinna. Na ekranie scena w której mała przejmuje się losem rannego ptaka. Dorośli jak na komendę, niemal słowo w słowo powtarzają kwestię narratora. No ja rozumiem, że ona słodka, dobra niewinna i przejmuje się losem słabszych (co zabawnie kontrastuje ze sceną, w której ta chodząca niewinność zabija królową), ale czy trzeba to akcentować w aż tak dosadny sposób? I to jeszcze zżymką z Disneya?
Załączam trailery.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz